'

Szanowni Państwo,

Dziękuję za odpowiedź na mój poprzedni email opublikowaną pod adresem:
http://www.zbfsop.pl/index.php?option=com_content&view=category&layout=blog&id=14&Itemid=19

Pozwalam sobie kontynuować ten wątek mając nadzieję na owocne przedłużenie tej interesującej dyskusji. W swojej odpowiedzi zadaje Pan retoryczne pytanie:


"Jak mielibyśmy - jako środowisko - wpłynąć na przyspieszenie postępowań w tych procesach? Zgodzić się na odstąpienie od podstawowych zasad prawa - domniemania niewinności i obowiązku udowodnienia winy? Zgadzać się na lincze"

To proste. Otóż wystarczyło nie niszczyć akt MSW, SB i innych służb siłowych PRL, czego dokonaliście Państwo w latach 1989-91. Dzięki temu zniszczona została znaczna ilość materiału dowodowego, który mógłby posłużyć do sprawiedliwego rozliczenia nadużyć dokonywanych przez funkcjonariuszy SB i aparat państwowy PRL.

Dalej pisze Pan:

"To ferowanie wyroków w tych sprawach przez media i polityków szukających popularności, często jeszcze przed rozpoznaniem sprawy przez sąd (patrz: obecny projekt ustawy o odebraniu "przywilejów", z szykanami wobec członków WRON, których sprawa jest ciągle w sądzie)"

Proszę zauważyć, że "ferowanie wyroków" oparte jest przeważnie na zeznaniach osób bitych, porywanych, torturowanych lub zabitych przez funkcjonariuszy Służby Bezpieczeństwa. Patrz sprawy Stanisława Supruniuka czy Adama Humera, do których udało się doprowadzić tylko dzięki determinacji starych ludzi, ofiary ówczesnego WBP.

Z tej dwójki skazano tylko Humera, ale niejednokrotnie publikacja prasowa była jedyną szansą na osiągnięcie namiastki sprawiedliwości przez te osoby, którym odebrano inną możliwość jej dochodzenia. Po pierwsze przez zniszczenie materiału dowodowego w latach 1989-91. Po drugie przez cyniczne uchylanie się od stawiennictwa w sądach lub solidarne zasłanianie się niepamięcią przez świadków-esbeków.

Wyjaśnia Pan, że świadkowie "mając sympatię do jednej lub drugiej strony - są skłonni mówić przede wszystkim o tym, co służy potwierdzeniu tezy jednej strony i zaprzeczeniu drugiej". Ale w ten sposób przecież potwierdza Pan tylko moją tezę o solidarności zawodowej i przeczy pustemu postulatowi p. Kapkowskiego o tym, że "w rozliczeniach PRL-owskich służb specjalnych nie może być żadnej tolerancji" itd.

Otóż w 20 lat po transformacji ustrojowej, po zniszczeniu znacznej części akt i po latach przeciągania i utrudniania procesów autentycznych zbrodniarzy postulat ten brzmi właśnie nie inaczej tylko cynicznie. Rozumiem, gdybyście podnieśli go w 1991 czy 1992 roku i solidarnie zaczęli zeznawać przeciwko swoim kolegom zaangażowanym w pobicia i morderstwa.  Kierując się logiką, możnaby dojść do wniosku że większość funkcjonariuszy SB kierowała się jednak "sympatią" wobec zleceniodawców mordów na Popiełuszce, Przemyku i Pyjasie.

Dalej pisze Pan:

"Proszę przy tym zwrócić uwagę i jakoś logicznie zinterpretować to, że zabójstwo ks.Popiełuszki, zbrodnia popełniona przez funkcjonariuszy SB, zostało bardzo szybko - z udziałem innych funkcjonariuszy SB - wykryte, a sprawcy ponieśli surową karę"

Zbrodnia na ks. Popiełuszcze nie została wykryta przez funkcjonariuszy SB, jak Pan pisze tylko przez obsługę zapory. Główny udział funkcjonariuszy SB w tej sprawie - poza samym zamordowaniem - to jej zaciemnianie i utrudnianie, począwszy od inscenizacji znalezienia zwłok na zaporze, przez zaniechania śledcze a skończywszy na utrudnianiu śledztwa IPN w tej sprawie jeszcze w 2004 roku (wniosek Kiszczaka o odsunięcie prok. Witkowskiego).
Dalej pisze Pan:

"Okazuje się jednak, że "wszyscy" wiedzą, że były "tortury", po czym nie znajdują się poszkodowani, którzy mogliby wskazać sytuację, kiedy oni konkretnie (a nie ktoś inny, o kim słyszeli) tego doświadczyli."

Zdumiewa mnie, że potrafią Panowie wygłaszać takie opinie wiedząc o całej masie kłamstw i zafałszowań w śledztwach dotyczących śmierci Popiełuszki, Pyjasa czy Przemyka. We wszystkich trzech przypadkach Służba Bezpieczeństwa - poza dokonaniem mordu - zajmowała się naciskami na prokuratury i sądy w celu skierowania śledztwa na osoby niewinne i ukryciu rzeczywistych sprawców.

Fakt, że w sprawie Przemyka do więzienia wsadzono na ponad rok osoby całkowicie niewinne - dwóch sanitariuszy i lekarza - to już nie wybryk nadgorliwych "fizycznych" tylko starannie zaplanowana operacja z polecenia kierownictwa (Kiszczak: "Ma być tylko jedna wersja śledztwa - sanitariusze").

Zapewne słyszał Pan też o porwaniu i torturowaniu obecnego posła PO p. Antoniego Mężydły przez toruńską grupę funkcjonariuszu SB w składzie Henryk Misz, Roman Zielenkiewicz, Eugeniusz Gawroński, Janusz Hejnowicz, Grzegorz Lewandowski, Wiesław Zapałowski, Maria Sugier vel Maria Kaczorowska, Wiesław Miros, Bogdan Bogalecki, Marek Kuczkowski, Roman Jarzyński, Jerzy Jedkie, Zbigniew Makulski, Cyryl Wolski, Bogdan Wandachowicz, Ryszard Górny, Marek Górny, Bronisław Stanaszek, Stefan Pokwicki. Grupa ta nazywała się "Organizacja Anty-Solidarność". Kilku z nich udało się skazać w 1991 roku wyłącznie dzięki determinacji poszkodowanego. Reszta pozostała bezkarna - na przeszkodzie stanął tradycyjnie brak akt, które przecież zniszczono zaledwie rok wcześniej.

Dalej pisze Pan:

"Dlatego też dołączam się do apelu gen.Kapkowskiego i życzę sobie, aby działający z moich podatków IPN wziął się wreszcie do roboty i na wezwania Prokuratury - po zgłoszeniu przez torturowanych zawiadomień o popełnieniu przestępstwa przez funkcjonariusza - odszukał szybko w archiwach odpowiednie dane i wskazał podejrzanych celem ich okazania, przesłuchania itd."

Tutaj powtórzę swoją opinię. Wygłaszanie takich apeli jest przejawem cynizmu w sytuacji kiedy ma się świadomość tego, że znaczna część kluczowych dowodów została - przez funkcjonariuszy SB właśnie - zniszczona w latach 1989-91.

"A pierwsze materiały, jakie otrzymałem do przeczytania po przyjęciu do służby, to - obok książki o zasadach szyfrowania - były wstrząsające wspomnienia oficera radzieckiego kontrwywiadu dot. zbrodni stalinowskich"

Nasuwa się w takim razie pytanie - skoro tak głęboka była wśród funkcjonariuszy SB niechęć do zbrodni stalinowskich to dlaczego w 1989 roku (i dopiero wtedy) zostały zniszczone znaczne partie dokumentów dotyczących działalności WBP tuż po wojnie (na przykład akta kieleckiego SB dotyczące pogromu kieleckiego).