Aktualnośći

Fragmenty książki „Wzrok Cerbera”

Wzrok Cerbera

(Tytuły  Chichot hieny i Wzrok Cerbera są objęte klauzulą copyright)

 

Wzrok Cerbera – str 246 – 248

 

Elektrownia jądrowa Hope Creek, poniedziałek, 19:45

 

Wu Ling, po przejściu rutynowych kontroli, do których niezmiennej liturgii zdołał się już przyzwyczaić, wchodził właśnie do hali reaktorowej. Wszystko było jak w każdy , powszedni dzień – niespiesznie, ale za to precyzyjnie realizowane przez obsługę czynności obsługi reaktora  zgodnie z instrukcjami, laboratoryjna czystość i cisza. Na pierwszy rzut oka trudno się było zorientować, że od tej ekipy zależy pakiet energetyczny, zapewniający sprawne funkcjonowanie stolicy USA – urzędów centralnych, instytucji i ponad miliona mieszkańców w końcu. Wu przeszedł obok monstrualnego cylindra reaktora i zniknął w drzwiach małego pomieszczenia w rogu hali. Wewnątrz , w odróżnieniu od otaczającego go świata zewnętrznego, trwała wytężona praca. Powstawało analogowe, niepodatne na elektroniczne zakłócenia, centrum sterowania reaktorem, zamaskowane przed resztą załogi pod nazwą  „sterowni zapasowej“. Efekty aktywności ekipy techników były już widoczne. Zwoje drutów, obwodów drukowanych, analogowych wskaźników, przekaźników lampowych, bezpieczników , włączników i wyłączników nabierały kształtów konsol sterowniczych i pulpitów z aparaturą kontrolną.

– Widzę, że nieźle wam idzie – z nutą satysfakcji w głosie zwrócił się do ekipy montażowej.

– Nienajgorzej. Podciągnęliśmy już  kable elektryczne i hydraulikę do reaktora. Zdążymy pred środą . Na jutro, na wtorek, będziemy gotowi – odpowiedział za obecnych, skromnie lecz z trudnym do ukrycia odcieniem dumy kierujący pracami.

– No to nie przeszkadzam wam i do jutra!

– Do jutra – odparł inżynier.

Zmierzając do wyjścia z hali reaktorowej Wu rzucił okiem na cielsko reaktora i osłupiał. Z przerażeniem, które sparaliżowało jego ruchy, ujrzał, niczym na zwolnionym filmie, jak rozwierają się szczęki, trzymające awaryjne pręty. Jak średniowieczne piki zagłębiały się  one w rdzeniu reaktora. Był świadom tego, że za minutę turbiny generujące dzięki jego aktywności energię elektryczną, będą się ledwie obracały a po godzinie ich ruch ustanie, zamrze kompletnie. Co więcej, był też świadom konsekwencji, które ta awaria wywoła…. Ogłuszający ryk syren alarmowych, uruchamiających się automatycznie po wykryciu przez czujniki krytycznego stanu reaktora, ludzie, zataczający się na nogach i wpadający po drodze na podobnych sobie, biegnący panicznie , jak mrówki zagrożone zniszczeniem mrowiska, obsługa serca elektrowni w białych kitlach…Starał się dotrzeć do wyjścia z hali..

X      X      X

 

Na Waszyngton spadł mrok. Miasto, jak uderzony obuchem w głowę człowiek, na chwilę znieruchomiało. Później rozbrzmiało rykiem syren ambulansów i wozów straży pożarnej, pędzących na oślep w chaosie nieoświetlonymi ulicami, na których zgasła sygnalizacja regulująca ruch, do miejsc, które ich zdaniem ( bo padła też większość linii łączności) najbardziej potrzebowały pomocy. Widać było płomienie w okolicach National Hall, płonęło Muzeum Sztuki Smitsonian i Muzeum Historii Naturalnej. W mieście nie obowiązywała już ustawa z 1910 roku, zakazująca budynków wyższych niż sto trzydzieści stóp. Wysokościowiec The Iceberg, wtopiony w istniejąca zabudowę, nie przesłaniający Kapitolu i Białego Domu, dzięki efektom dodatkowo doświetlającym te gmachy, topniał w oczach. Był to upiorny efekt „topniejącego lodu“, wywołany grą światłocienia buzującego ognia. Od czasu do czasu chłodną poświatę zastępowała czerwień wielkiego ogniska i w tych momentach dało się zauważyć mikroskopijne, czarne punkty, osuwające się po zaokrąglonych ścianach wieżowca. To ludzie z obsługi „lodowca“ pozostali tam po godzinach pracy,odcięci zabójczym żarem od schodów ratunkowych, szukali ucieczki przez okna ….

 

Str.262- 263

 

Wu ocknął się oparty o halę reaktora… Zdawał sobie sprawę, nawet nie widząc ich, z dantejskich scen, jakie na pewno rozgrywały się w Waszyngtonie.

Musiał jakoś zaradzić panice. Podszedł do mikrofonu , umieszczonego na pulpicie sterowniczym obezwładnionego teraz reaktora. Na szczęście nagłośnienie hali jeszcze działało.

-Panie i Panowie, wobec tej katastrofy, z premedytacją przygotowanej, której świadkami jesteśmy, musimy zrobić wszystko, by trwała jak najkrócej i aby nie mogła się powtórzyć. Jeśli teraz każdy z nas nie da z siebie wszystkiego, będzie miał na sumieniu te ofiary, które poniesie ludność Waszyngtonu, a zapewniam was, żę będą i będą bolesne. A więc – do roboty. Czas ucieka- wieczność czeka. Zatrzymajmy czas ! – glos Wu brzmiał twardo i zdecydowanie, pomnożony przez głośniki zainstalowane w hali. Przez chwilę przyglądał się bezpłodnym wysiłkom obsługi reaktora, usiłującej uruchomić siłowniki usuwające pręty alarmowe z  jego rdzenia. Wszystkie kierujące nimi systemy elektroniczne były zniszczone bądź zainfekowane przez wirusy, wygenerowane ze sprzętu z którym ten, w posiadaniu elektrowni, nie mógł iść w zawody.

Potem udał się do odizolowanego pomieszczenia w rogu hali ….

 

X       X       X

Str251-252

 

Miasto przeżyło już szczyt chaosu i jego służby usiłowały zaprowadzić elementarny ład. Do Waszyngtonu nadciągały oddziały Gwardii narodowej wraz ze sprzętem inżynieryjnym, generatorami, reflektorami. Straż pożarna, posiłkując się motopompami i beczkowozami zdołała najpierw odizolować ogniska pożarów a potem stopniowo je likwidować. W najgorszej sytuacji były służby medyczne ale i tym przyszły w sukurs wojskowe kontenery szpitalne, przerzucone do stolicy ciężkimi helikopterami. Zbliżała sie północ. Dokładnie o tej godzinie władze miasta otrzymały sygnał z zewnątrz, z anonimowego źródła, że ci, którzy spowodowali tragedię, w geście dobrej woli, przerywają swą akcję w elektrowni Hope Creek, umożliwiając jej ponowny rozruch.

Strona ZBFSOP w skrócie